…  bo  kiedy ja   dojrzałam  do     wciągnięcia      nitek     w  zatrważającej  liczbie  cztery  oraz uprania   i napięcia    chusty, to  on    mówił: a figę!  bedę kropić, będę  padać, będę  lać.
ale  byłam  czujna , jak nie   przymierzając , ważka
wciągnęlam,  uprałam, wycisnęłam   w ręcznik  i  chyłkim, chyłkiem … boczkiem , boczkiem …  wysuszyłam!
  
DSC00841DSC00860
DSC00859

I  juz mam    swoją własna   Stripe Study  Shawl

podwójne własną, bo wydzierganą z     Zagrodowego  Socka    przy uzyciu   drutów nr 3,5.

Zużyłam  motek  zieleni, około     3/4 motka  szarości, bo akurat   tyle mi zostało w   egzemplarzu z którego ucinałam próbki   -  ta szarość   pasowała mi tak  bardzo , ze   nie   mogłam   jej zostawić w spokoju.

Technika wykonania  tej  chusty  jest    bardzo  zabawna : 
zaczynamy klasycznie,  od zrobienia typowo-chuścianego   trójkącika.
po dołączeniu koloru    rozpoczyna się   dzierganie   rzędów  skróconych -  stąd  bierze się  widoczna  asymetria.
plisę    dzierga się   “normalnie”  - dodajemy oczka   przy brzegach   chusty I po obu stronach   oczka  wyznaczającego   srodek .

Proste, ale jakie  fajne

 

… wszyscy   nasi podopieczni,

DSC00878DSC00881DSC00882

 

gdy nie ma  w domu dzieci  to:  *

 

- zmniejszę   stertę  rzeczy do przeczytania

- nadziergam   się do syta

- odnowię znajomośc z maszyną do szycia

- popracuję uczciwie w  ogrodzie

- oczyszczę I pomaluję płot

- pokryję  olejem   taras

- będę się przez cały czas zamartwiać ,   czy  Młode są zadowolone, czy spakowałam       odpowiednią  liczbę     bluzek,  swetrów , spodni   itp.

 

I tak przez dwa tygodnie …

 

a na razie   nie wiem   do  czego  zabrać się   w  pierwszej  kolejności. nadmiar   możliwości    nieco mnie   przytłoczył Winking smile

 

 

 

 

 

* KULT   z płyty  “  Ostateczny  krach systemu  korporacji”


dziergam  słupki, dziergam  i  jeszcze raz dziergam…   chałupa w stanie  mocno niewyjściowym,  rodzina   nauczona doświadczeniem   próbuje  ogarniać  się   samodzielnie…
ale
już niedługo bedę   finiszować .
oto  zdjęcia  z   wczorajszego  wieczoru:

DSC00709

DSC00714

DSC00715


jestem z  siebie  bardzo  zadowolona,   ponieważ    udało  mi się  wykorzystać   do tego  projektu  całkiem pokażną    ilość     zapomnianych, resztkowych    włóczek  (kupowanych     w zamierzchłych   czasach, kiedy     włoczkowo-dzierganiowy   hyś   był  jeszcze w stadium  rokującym  na     wyleczenie)   
poddałam utylizacji około 400  gramów   włoczki  Nicky  oraz  300   czarnej  mieszanki nieznanego pochodzenia, ot   skleroza.

w moim  przypadku to  całkiem  ładny wynik   służący zmniejszeniu wyrzutów sumienia…

I coś mi się  wydaje ,ze tych  kocyków to   Wam  jeszcze trochę pokażę….
Smile
a potem  to  juz będę się   tylko tarzać w  moich ukochanych  wełnach

wszystko zaczęło sie  od  tego  ,ze   połozyłam   na stoliku prezent  dla  Zębuszki – piękną duzą  ósemeczke, a  ta  łachudra     nie przylazła …. przyznaję, ze    liczyłam po cichu  ,ze  rzuci ze stówkę


znak czasów:   stara  jestemWinking smile
Zębuszka sie nie należy

potem    był piknik rodzinny w   szkole

nie pamiętam , czy   obwieściłam  juz    Wam   moi   Drodzy,  że  w okolicach     września     tego roku straciłam  całkowicie rozum -  weszłam w skład  Rady Rodziców,  czym ostatecznie chyba  dowiodłam , ze  właściwie to wcale   nie  lubię  wolnego   czasu  i świętego  spokoju  …   po co  posiedzieć  w  foteliku z ksiązeczką  albo  drutami, kiedy można iśc  na zebranie ? to  takie   odświeżające   po całym  dniu  pracy,    ogarniania   małych jeszcze dzieci  i domu .

fakt faktem, słowo się rzekło, kobyłka  u płota …

przypadł mi w udziale    dyzur przy sprzedaży cegiełek .

ledwo pojawiłam się przy  swoim  stoisku , dopadła  mnie kobita I  ględzi  o kolagenie  rybim , ze to   juz   czas, zeby  przyjśc, porozmawiać …  ze wspaniałe  efekty    I  inne pierduty  ( swoją drogą   to  niezły biznes     na tym   czymś    robią , ale    to całkiem  inna  historia )
czyli znowu: stara jestem I na dokładkę twarz    mi się sypie Winking smile

co robić ?

nie  płakać , nie rwać  włosów   z głowy  ( same  wypadną  )

tylko :

zasiąść w fotelu, jak to przystoi  mojemu  podeszłemu  wiekowi   I   dziergać ….

kocyk z   wzoru**

Granny  Squares
DSC00600DSC00601DSC00611DSC00614DSC00631DSC00625
grunt to  starzeć się z  godnością …

* uprasza się   Czytelników  o taktowanie    powyższego   posta     z  odpowiednio duzym przymrużeniem  oka ,  lepiej większym niż mniejszymSmile
** kocyk   traktujemy serio , ale  z  lekką  wyrozumiałością – przecież to    realizacja postanowień  noworocznych z  2013 rokuSmile - ze   będę szydełkować :   próba   czwarta  chyba …


…  to  oznacza   jedno:

cztery  lata temu     zamknęłam  oczy na  chwilę , wzięłam  głęboki wdech,  pomyślałam, że raz kozie śmierć, albo  coś   o  odważnych  i świecie...

założyłam  Zagrodę .

I do  tej  pory   jestem ,  i  trwam, i nie poddaję się.

pewnie, ze   przychodzą cieżkie  chwile, ze jest   ciężko, że    pieniędzy zbyt mało, ze   słaby miesiąc, ze  kryzys…      ze  strach  nie pozwala spać  nocami
zamykałam  firmę   już   chyba  tysiąc   razy… tak samo   jak rzucałam  palenie  -   to  wydawało się  takie  łatwe…

ale  wracam,  próbuję od nowa.

naprawiam    co  mogę naprawić,   akceptuję to,  na co nie  mam  wpływu…

skaczę z radości, kiedy    dostaję wiadomości, że    dobrze się spisałam,  że   dobrze  wykonałam swoją pracę …
pewnie, ze daleko mi do    ideału …

ale  staram sie. bardzo. 

zeby było  jak najlepiej.

bardzo, bardzo    dziękuję    wszystkim  wspaniałym Osobom  oraz  Klientom  
to  dzięki  Wam, Waszemu wsparciu,  pomocy, a czasem  wyrozumiałości    piszę   dzisiaj  tego   posta …

DSC02390
po prostu  I szczerze : dziękuję

niedawno, a właściwie,  bardzo   niedawno   bo   zaledwie kilka dni temu…

przyczesałam  się ze szczególną troską, bardziej  starannie niż zwykle  namalowałam  urodę  i pobiegłam  do   kolejki  SKM, która  miała  mnie zawieźć   na spotkanie  ze znajomymi w  centrum Warszawy…

trochę  padało, trochę wiało - nie wiedzieć  czemu, jak  zwykle w oczy,  ale co się   dziwić:     marzec.
lekko  zgoniona, bo  z powodu  braku parasola  gnałam    galopem   od  Dworca  Śródmieście, przez   Chmielną  dotarłam   do miejsca przeznaczenia .

I wszystko ładnie , i wszystko pięknie .

miło i ciepło

podczas  powitań,  jedna z  bardziej   zaprzyjaźnionych  Ew mówi:   słuchaj  Marta, masz  coś dziwnego  pod okiem …

pierwsza myśł :   rozmazałam sie!  lustro!  szybko do  lustra !

znalazłam, przyjrzałam się    dokładnie:  
nie, nie   rozmazałam  się…  

po  prostu i  najzwyczajniej  w świecie   moja cera   postanowiła okazać swoją witalność i  siłę  w kolorze  dziwno- fioletowo-brązowym,

jak  w rodzince Adamsów

w trosce  o swój własny dobrostan,  bo przecież      mógłby  mi się  trafić jakiś   zabłąkany  osinowy  kołek,  zwłaszcza   rano,  kiedy  nie   zawsze zdązę   urodę  namalować…

postanowiłam co   następuję:


DSC00039
DSC00042


1. porcja soku  rano,
2. duża butelka   wody  mineralnej  w ciągu dnia

odkurzyłam  sokowirówkę i   wiruję dzielnie: 
- marchewkę  z jabłkiem
- marchewkę
-  jabłko z burakiem
- marchewkę  z  imbirem
-  seler  z  jabłkiem
- seler  z  marchewką
- marchewka z pietruszką

najbardziej   lubię  selera  z  marchewką,  burak  tez  jest  dosyć  ciekawy… 

pozostaje tylko czekać aż przestanę ludzi  straszyć

powtarzam  to  zdanie      rok  w rok,  odkąd pamiętam.  
wiosna    była zawsze  moją ulubioną porą  roku…   przy czym  powody   dla których  tak  bardzo  ją  lubię    mogą  być  dla niektórych    lekko dziwne…  bo że ptaszki,  że  kwiatki  to wiadomo … 
dla mnie  jednak   nie ma  nic  lepszego  niż  zapach     rozmarzniętej  ziemi, jej  kolor, dotyk…  
nauka mówi , ze to    zapach    rozwijających  śluzowców, ale nie bądzmy  nieprzyjemnie konkretni.  to zapach  Życia  (tak, właśnie  przez duże  Ż),    wielkiej  wygranej   nad złym   czasem, a także zapach  bezpieczenstwa i stałości , bo  choćby nie   wiadomo co,  wcześniej     lub   później   wiosna  przychodzi  zawsze…

I cóż  z tego, ze  podczas    wygrabiania mierzwy   człowiek   ucheta się jak   perszeron   przy  pługu…  

cóz z   tego,  ze    gumiaczek   może nie do końca  wytworny…
jest  pięknie…

***
w   takim oto  dobrym  nastroju , na te przyszłe , piękne dni    wydziergałam     sweter-  ponczo – wdzianko    mocno  asymetryczne : Asymmetric Pullover


DSC09918
DSC09930
DSC09933
DSC09944
DSC09946
DSC09962

wytwór  iście   wiosenny  ponieważ    rękawy nie mieszczą  się  pod  żadną  kurtką .

sweter   jest   zbudowany   na   bazie   prostokątów -    jeden   z rogów  został   “ścięty” na   podkrój   szyi,  krawędż  jednego z  boków   tworzy    szew  grzbietowy rękawa , a   z   drugiej  strony     należało  dobrać oczka   na   kimonowy rękaw.   
w  sumie -   proste , a    wdzięczne. 
jest  szansa , że się polubimy…

Dziergałam  z   własnoręcznie  ufarbowanego   Merino  Aran,   druty  4,5 mm

a gdyby  do   tego  swetra mieć     jeszcze     tyłek  lepiej pasujący   do  rurek    to    byłoby    fantastycznie … 
Obsługiwane przez usługę Blogger.

About me

Instagram

Translate

Obserwatorzy